Jak się poznaliśmy? Wypatrzyłem go na jednym z portali internetowych. Rzadko ktoś przyciąga moją uwagę, ale jego profil był bardzo naturalny - do tego trochę sarkazmu i zero silenia się na bycie "super partią". Napisałem: Cho na randkę :). Odpisał - nie pamiętam co, ale parę dni później o jakiejś śmiesznie porannej porze spotkaliśmy się przy dworcu [full romantic]. Było zimno, nie mieliśmy ciepłych butów, a przed 11 ciężko znaleźć otwarty lokal, więc chwilę pobłądziliśmy po olsztyńskiej starówce. Wylądowaliśmy chyba w Antykwariacie. Rozmawialiśmy trochę o maturze, właściwie to dokładnie nie pamiętam. Było dość miło, lecz czasu niewiele, bo A wybierał się na angielski - stąd poranny zryw.
Póżniej spotykaliśmy się coraz częściej, gdzieś między studiami a szkołą - szukając wspólnego wolnego czasu.
Pierwsze wrażenie? Ale pocieszna czapka! Do tej pory w niej pomyka...
Jak się poznaliśmy? Wypatrzył mnie na jednym z portali internetowych. Mało tego, ośmielił się napisać wiadomość. Cho na randkę :) było w tym oceanie beznadziei super tekstem na podryw, więc oczywiście na to poleciałem. Przed randką musiałem jeszcze przełknąć wiedzę o tym, że w ulubionych książkach ma dzieło Mistrza Coelho (wciąż dziwię się, z jaką łatwością mi to przyszło). Pierwsze wrażenie? Jaki niepodobny to tego na zdjęciu! Ale ma okulary i trampki. Fajnie.
Na śmiesznie porannej randce wylądowaliśmy w antykwariacie, potwierdzam. Jako, że w sztuce small talk jestem do niczego, pierdzieliłem jakieś głupoty. Pamiętam, że mówiłem o Lucynie Ćwierczakiewiczowej.
W ciągu roku od pierwszej randki sporo się wydarzyło. Mieszkamy razem. W innym mieście. Postanowiliśmy w końcu założyć bloga. Przecież mamy dużo i mądrze do powiedzenia.
19 stycznia 2011
Subskrybuj:
Posty (Atom)